Koledzy, dawno mnie tu nie było - ale teraz bez Waszej pomocy się nie obejdzie.
W mojej 156 SW 1.9 JTD 115 KM z 2002 roku, z 215 000 przebiegu, wszystko zaczęło się sypać. Ale jakoś sobie radziłem, aż do teraz.
Otóż - niedawno wymieniłem pompę wysokiego ciśnienia (silnik nie wchodził na obroty), a teraz:
- na obroty wysprzęglony silnik wchodzi idealnie, w ogóle działa dobrze
- po wrzuceniu biegu i puszczaniu sprzęgła zaczyna przymulać, żeby dojechać do jakiegokolwiek mechanika będę musiał wchodzić na wysokie obroty na luzie i dopiero puszczać sprzęgło
- na pewno mam uszkodzony egr, ale czy to może być za przyczyną egr-a? Jeszcze raz podkreślam, że na luzie silnik działa bez zarzutu
- miałem problem z czujnikiem, który odcina dopływ powietrza przy wyłączaniu silnika, i ostatni spec, który robił tę pompę wysokiego ciśnienia, coś przy tym czujniku mieszał (tzn. podobno go naprawił i podłączył z powrotem, bo do tej pory jeździłem z odłączonym, świeciła się kontrolka check engine) - ale nie umiem się z nim skontaktować w tej sprawie.
- dziwacznie te objawy się pojawiły: najpierw przymulało troszeczkę, dało się jakoś jeździć, miałem nadzieję, że do nowego roku dociągnę, myślałem, że to od mrozu, było u nas -20 stopni, zwłaszcza, że jak mrozy przeszły, przymulanie minęło całkowicie, a potem nagle (w drodze na wigilię do rodziców, wrrrr!) przymuliło tak, że nei da się jeździć zupełnie
Cóż to może być, Koledzy? Pomóżcie, wolę iść do mechanika z jakąś już orientacją w problemie, zwłaszcza, że w ciągu dwóch z okładem lat posiadania alfy nie znalazłem jeszcze takiego, któremu mógłbym po prostu oddać auto i odebrać zrobione.
Z góry dzięki.
Update:
odpaliłem rano, zeby spróbować dojechac do mechanika. Odpalił normalnie, od razu, normalnie przejechał 5 metrów na wstecznym po czym zaczął zachowywać się bardzo dziwnie: silnik wpadł w dzikie wibracje, w ogóle nie reagował na naciśnięcie pedału gazu, obroty spadały do połowy białej kreski (tak na oko 300 na minutę), wibracje były takie, że po otwarciu drzwi zaczęły tłuc się tak, że zaraz je zamknąłem, bo bałem się o zawiasy. Dwa razy wyłączyłem i włączyłem, działo się tak samo, w końcu odpaliłem z wciśniętym pedałem gazu, zakrztusił się, wszedł na obroty i zaczął działać normalnie. Pojechałem do mechanika - i zrobiło mi się głupio, bo auto zaczęło normalnie jeździć! Cholera mnei weźmie, bo i tak nigdzie nie da się pojechać (bo się boję, że mi siądzie w trasie), a co mam jechać do mechanika, to patrzą na mnie jak na idiotę, bo przyjeżdżam z niestwierdzalnym problemem. Zobaczę, co bedzie, jak silnik ostygnie, w kazdym razie teraz przejechałem jakieś 10 km i poza migającą przy przyspieszaniu i gasnącą przy hamowaniu kontrolką check engine (pewnie za sprawą egr - egr to jedyny błąd, jaki komputer wyrzuca) auto jeździ zupełnie normalnie. W każdym razie, wymienię egr, zobaczymy co dalej.
A może Koledzy mają jakiś pomysł? Ja chciałbym odłaczyć ten czujnik, odcinający dopływ powietrza i sprawdzić, czy to nie to, ale nie mam pojęcia gdzie on jest - może tu też Koledzy pomogą?